5/5 - (9 głosów)

Dieta malucha powinna być różnorodna i kolorowa. Obfitować w sezonowe warzywa i owoce, pełnoziarniste produkty zbożowe, pełnowartościowe białko i „zdrowe” tłuszcze.

Znamy teorię, a teraz popatrzmy na trzy sytuacje, które zdarzyć się mogą jedzenia poza domem.

Wchodzimy do restauracji i widzimy kolorowy dodatek w postaci „menu dla dzieci”. Idealnie- nasz maluch dostanie zbilansowany posiłek w odpowiedniej porcji- myślimy. Zaczynamy czytać, a tam frytki z ketchupem, pizza margherita z podwójnym serem, makaron pszenny ze smażonymi pulpetami indyczymi. Nie są to produkty, które chcielibyśmy zaoferować w ten wyjątkowy dzień naszym dzieciom, ale wybór nie jest duży. Chcemy dziś świętować, dlatego właśnie przyszliśmy całą rodziną do tej restauracji.

Przyjeżdżamy do ulubionej cioci na uroczysty obiad. Stół ugina się od ilości jedzenia. Nie są to posiłki, których się spodziewaliśmy, ale cóż, nie chcemy zrobić przykrości cioci. Kilka rodzajów smażonego mięsa, masełko z ziemniakami i dwanaście rodzajów ciast. Jemy to, co nakłada nam ciocia od samego początku wiedząc, że nie jest to posiłek, który chcielibyśmy spożyć.

Jedziemy w góry na weekend. Wszystko spakowane, podróż trwa ponad 5 godzin. Czas na przerwę i przekąskę. Gdzie stajemy? Restauracja pod złotymi łukami. Tutaj zjemy szybko i do syta. Zdecydowanie- do syta. Burgery i pół litra zimnej Coli z lodem. Przejedzeni wracamy do samochodu i jedziemy dalej.

Nie wiem, czy utożsamiacie się z tymi sytuacjami. Ja na szczęście nie! Wiem natomiast, z opowiadań moich pacjentów, że bardzo często tak właśnie wygląda żywienie maluchów poza domem. Powyższe sytuacje to nie moja wyobraźnia, a notatki z konsultacji dietetycznych. Jak więc odczarować ten świat żywienia dzieci?

Pokażę Wam sposoby, który stosuję ja

1.zawsze sprawdzaj, gdzie chcecie zjeść posiłek. Strony internetowe restauracji, TripAdvisor, Instagram- możliwości jest wiele. Przed wyborem miejsca możemy sprawdzić menu, opinię innych klientów. Szukając takich miejsc zastanówmy się czego oczekujemy od restauracji.

Kilka propozycji, co może stanowić o wartości takiego miejsca:

– kuchnia wegetariańska/ wegańska

– świeże/ lokalne produkty

– bogate menu zawierające różnorodne propozycje

– możliwość modyfikacji posiłków (np. wersje bezglutenowe/ bezlaktozowe)

– menu dla dzieci ujmujące więcej, niż frytki i pizzę

– plac/miejsce  zabaw dla dzieci

2. wyjeżdżając do ulubionej cioci na obiad zadzwońmy wcześniej i zaproponujmy, że pomożemy przy wyborze posiłków. Zaoferujmy swój czas i chęć wspólnego gotowania. Zaplanujmy zdrowsze odpowiedniki posiłków naszych babć. Niech na stole pojawią się różnorodne sałatki, warzywa; dodajmy strączki i mniej kaloryczne desery.

Ciocia nie chce naszej pomocy? Poprośmy, abyśmy sami mogli nabierać sobie porcje na talerz. Dodajmy warzywa, które najprawdopodobniej znajdują się w kuchni oraz odpowiednią ilość tych produktów, które chcielibyśmy zjeść.

3.Jesteśmy w podróży. Postój przeznaczmy na krótki spacer i rozciąganie. Siedzenie kilku godzin w jednej pozycji dla nikogo z nas nie jest najzdrowsze i najprzyjemniejsze. Przed wyjazdem zróbmy lunchboxy, które zjemy w trakcie podróży. Może to być sałatka owocowa, ryż z jabłkiem i pomarańczą lub wytrawne posiłki jak mini burgery z dużą ilością warzyw, sałatki warzywne z tofu czy kurczakiem. Nie zapomnijmy również o wodzie.

Pamiętajmy o tym, że możemy jeść smacznie i czasem mniej zdrowo. Jeżeli raz na miesiąc wybierzemy się do ulubionej restauracji i nasz maluch zamówi pizzę z podwójnym serem- w porządku. Podobnie jak wizyty u rodziny są sporadyczne, a nasze podróże dwa razy w roku. Wtedy pozwólmy sobie, jeżeli tego sami chcemy, na mniej zdrowe posiłki. Kiedy jednak w restauracji jemy kilka razy w tygodniu, wizyty u cioci czy babci to nasza codzienność, a podróżujemy często, zastanówmy się w jaki sposób jeść zdrowo i pysznie, a nie tylko pysznie.

I jeżeli sernik ulubionej cioci jest dla nas kwintesencją niedzieli zjedzmy go bez wyrzutów sumienia, jednak postarajmy się wtedy wpisać go w codzienny jadłospis. Możemy nawet wziąć dokładkę i zjeść na śniadanie. Można? Jasne! Ale nie jako danie widmo, którego nie ma lub zjedzone w ukryciu nie ma kalorii, ale jak każdy inny posiłek. Uczmy tego również nasze dzieciaczki. Ważne jest celebrowanie z jedzeniem w tle (np. podczas spotkań z przyjaciółmi w restauracji), ale przenośmy wartość na drugiego człowieka, a nie samo jedzenie. A jednocześnie starajmy się, aby posiłki były pełnowartościowe i pożywne. Jedząc je z uważnością i przyjemnością.

Skoro dbamy o zdrowe odżywianie naszych dzieci i nas samych na co dzień, stosujmy się do tego bez znaczenia, gdzie jesteśmy.

Autor Jacqueline Rowiecka

Dietetyk kliniczny, psychodietetyk, metodyk Kids’ Skills

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.