5/5 - (3 głosy)

Jestem mamą i boję się…

Jestem mamą i boję się, że mojemu dziecku coś się stanie. Boję się, że nie będę potrafiła mu wtedy pomóc. Boję się, że nieumyślnie zrobię mu krzywdę. Że moja nieuważność doprowadzi do wypadku. Że pominę lub zbagatelizuje objaw, który powinnam potraktować poważnie. Boję się, że nie dam rady, że jestem niewystarczająco dobrą mamą.  A przecież będę mamą przez całe życie.

Od momentu zajścia w ciąże towarzyszy mi lęk. Poczucie, że jestem odpowiedzialna za nowe życie i to, co od tej pory będę robić wpłynie na nową istotę. Człowieka, którego ukształtuje moje zachowanie, w tym moje błędy i porażki. Od tej pory dziecko odżywia się tym, co jem, odpoczywa kiedy ja odpoczywam, jest nerwowe, wtedy kiedy ja. Ponadto jestem bombardowana komunikatami, które karmią mój strach – „teraz wszystko się zmieni w waszym życiu”; „już nic nie będzie takie samo”; „wyśpij się póki możesz”. Im bliżej rozwiązania ciąży tym bardziej odczuwam kolejny lęk – poród. Chodzę na szkołę rodzenia, czytam poradniki, rozmawiam z bliskimi mi kobietami – mamami. Każda ma inne doświadczenia, każda ma inne dziecko, ale łączy nas jedno – każda się bała i boi się nadal.

Jest takie powiedzenie – „Tato, rób tak, żebyś ty nie był głównym powodem terapii twojego dziecka. Mamo, cokolwiek byś nie zrobiła, i tak będziesz głównym tematem terapii twojego dziecka.”

Każda mama martwi się o swoje dziecko, każda pokazuje to inaczej, mając swój osobisty język miłości. Żyjemy w czasach, które napędzają presje na bycie najlepszą wersją siebie i dają uniwersalną instrukcje. Oglądam celebrytki, które tydzień po porodzie wyglądają jak po zabiegu spa. Mają staranny makijaż, wyprasowaną sukienkę i uśmiechają się uprzejmie. Patrzę na nie, a potem na siebie z podkrążonymi oczami, w nieumytych włosach i majtkach poporodowych. Czuję się jeszcze gorzej. Mam połóg i wahania hormonów. Moje dziecko płacze i krzyczy a ja nie wiem jak mu pomóc, bo instrukcje i złote rady nie działają. Czuję się bezradna.

Od tej pory lęk i bezradność nieodłącznie mi towarzyszą. Raz czuję, że są ogromne, tak wielkie, że prawie mnie połykają, a innym razem są tak malutkie, że mogłabym je schować do torebki. Czasem towarzyszy im poczucie winy, złość, smutek, a czasem dumna i wdzięczność. Rodzicielstwo to karuzela emocji i maraton wyzwań.

W życiu każda emocja jest ważna. Odczuwanie lęku i bezradności jest trudne, nieprzyjemne, ale konieczne do rozwoju. Nie trzeba tych emocji „naprawiać”, odwracać uwagi, zaprzeczać, że je czujemy.

Lęk pojawia się wtedy, kiedy odczuwamy zagrożenie, chroni nasze bezpieczeństwo. Służy temu by szybko ocenić sytuację i poddać ją analizie. Rośnie w siłę, gdy się zamartwiamy, gdy wierzymy w nasze katastroficzne wizje. Pojawienie się lęku nie równa się pojawieniu niebezpieczeństwa, a jedynie odczucia, które dla każdego jest indywidualne. To my nadajemy sytuacji charakter lękowy, decydujemy ile uwagi mu poświęcamy i w co wierzymy. Lęk często się myli, jest złym doradcą. Jego zadaniem jest o nas dbać, dać impuls do oceny i refleksji.

Bezradność mówi, że nasz wpływ jest gdzieś indziej. Często czuję się bezradna w stosunku do emocji mojego dziecka, bo chce je naprawić. Chce, żeby przestała płakać, krzyczeć, złościć się, bać. Natomiast nie mam kontroli nad jej emocjami i założenie, że mam na nie wpływ powoduje napięcie i frustracje. Bo chciałabym, żeby odczuwała same przyjemne emocje. Ale nie zaznając emocji nieprzyjemnych nie potrafiłaby ich rozróżnić i docenić tych przyjemnych. Dzięki złości czujemy spokój, dzięki smutkowi czujemy radość, a lęk pozwala nam odczuć odwagę, ulgę. Akceptacja uczuć to pierwszy krok w stronę samoregulacji emocji. Emocje są stanami, mijają, a na ich miejsce przychodzą inne, aktualizujące nasze potrzeby.

Czy życie bez lęku jest możliwe? Nie, bo lęk ustala granice bezpieczeństwa, a bez tego nie bylibyśmy w stanie odpowiednio o siebie zadbać. Bezpieczeństwo to filar zdrowego wychowania, które nie byłoby możliwe bez lęku.

Ćwiczenie – termometr emocji.

Zastanów się, co odczuwałaś/eś w ciągu ostatniego tygodnia.

W jakich sytuacjach to odczuwałaś/eś?

 Jakie myśli się wtedy pojawiły?

Jaka była twoja reakcja?

Autor Agata Chałada

psycholog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.